Nie jest to brytyjska komedia romantyczna z najwyższej półki, ale wiele osób (szczególnie te, które zadawały sobie kiedykolwiek poważnie pytanie czym jest prawdziwa miłość) odnajdzie tutaj kilka prostych mądrości które wzruszają.
Motyw lesbijski jakby przy okazji (chyba nie chodzi o to, że ona kocha się w dziewczynie, tylko o to że po własnym ślubie spotyka kogoś kto wydaje się jej miłością życia) choć oczywiście homofoby będa się miały czym ekscytować.
Headey przez większość filmu przypominała mi Keirę Knightley, Celia Imrie i Anthony Head wspaniale zagrali parę zgredów (szczególnie Tony jest uroczy w swoim niemoctwie), a brytyjski akcent po raz kolejny okazał się seksowny.